Forum Tatoo & Piercing Strona Główna
  FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 
Różne

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tatoo & Piercing Strona Główna -> Tatuaż
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
widoo
Site Admin
Site Admin



Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Podlasie

PostWysłany: Sob 23:03, 22 Kwi 2006    Temat postu: Różne
Oświadczenie -ściągnij


Oto, takie przykładowe oświadczenie woli. Wszystko ślicznie i zgodnie z prawem. Pozornie. Jeden szkopuł; Nie mogę od nikogo zażądać okazania dowodu osobistego! Nawet po dodaniu klauzuli o ochronie danych osobowych nadal nic z tego. Tylko widzimisię klienta decyduje o wypełnieniu takiego oświadczenia, sytuacja jest patowa.
Z tego, co mi wiadomo, taki twór jak salon czy studio tatuażu nie istnieje w polskim prawie. Taka działalność podciągnięta jest ogólnie pod kosmetykę. Lokal musi spełniać wymogi podstawowe dla tego typu działalności (bieżąca woda, toaleta itp.), tatuażysta musi mieć książeczkę sanepidowską oraz minimum sanitarne, umowę ze sterylizatornią lub własny sterylizator po kontroli sanepidu oraz umowę z utylizatornią. I wszystko. Nic o farbach, igłach czy maszynach. Barwniki muszą mieć atest PZH. Wszystko fajnie, tyle tylko, że sprzedający dostaje atest na całą partię (np. 10 litrów) a co zaś się tyczy kupującego i działającego wystarczy kserokopia z całej partii. O ile będziesz płacił podatki, państwo ma w nosie, co ty tam wyprawiasz. Mała symulacja: Otwierasz salon tatuażu w garażu. Spełniasz warunki podstawowe (zimna, ciepła, woda, kibelek), masz umowy tam i sram oraz otworzoną działalność gospodarczą. Do tego bierzesz tusz kreślarski (przelany w pojemnik po np. Jet France, ponieważ ma jako jeden z nielicznych jakąś tam naklejkę) I strugasz sobie powiedzmy kolkę. Mogłaby być wykonana z imaka do igieł i uchwytu wykonanego ze stali kwasoodpornej (musi dać się sterylizować). Jeszcze środki do odkażania skóry (może być spiryt z bazaru, jak nie wyjdzie tatuaż można rozrobić i mieć tego jakiś pożytek), rękawiczki lateksowe i nie lateksowe (dla alergików) gazę jałową i inne takie tam pierdoły. I wszystko fajnie, bez drogiego sprzętu i zbędnych ceregieli. To jest możliwe dzięki lukom prawnym, nic dodać, nic ująć.
W życiu wysłuchałem i widziałem tyle dziwnych historii, że właściwie jestem w stanie uwierzyć w to, co napisałem. Opowieści o igłach zalutowanych nie właściwą stroną, o zbiciu rdzeni w maszynie, salonie, po którym poprawiały 3 inne i właściwie tylko z tego żyły, o tatuażyście bitym przez jakiegoś osiłka, ponieważ tamten nie założył mu opatrunku i puścił krwawiącego do domu... Nie mogę opisywać tych historyjek, ponieważ zainteresowani mogliby mnie pociągnąć do odpowiedzialności w myśl ustawy O Ochronie Danych Osobowych z dnia 29.08.97 r. /Dz. Ust. Nr 133 poz. 883/. Niestety nie chroni mnie prawo i tajemnica dziennikarska, no chyba, że mnie bardzo zdenerwuje a wtedy tak to napiszę, że nie będą mi mogli nic udowodnić. Umiem.
Jeszcze trochę o artystach "domowych". W ciekawej i sztandarowej książce pt. "Tatuaż, egzotyczna sztuka dekorowania skóry" (polecam, ale z przymrużeniem oka) autorstwa Michelle Delio są oni opisani jako "drapacze", (skratcher ang.). Jakoś ten punkt widzenia nie jest adekwatny do polskich warunków. Nie śmiem podważać tego autorytetu, ale uważam, że wsadzenie wszystkich do jednej szufladki to przesada. Owszem, jest tam mowa o szarej strefie, ale to nie to samo. To niczym globalizacja tatuażystów he, he, he.
Mnóstwo ludzi pracuje, bo czuje zew natury. Odnajduję się w tym i jestem w tym dobry to, dlaczego mam przestać? Nie robię tego w celach wyłącznie zarobkowych, choć przyznaję, że pieniądze nie są małe. Jakoś salony nie powstają w takich ilościach z powodu dużej liczby zapaleńców i niech mi, który powie, że to nie w celach komercyjnych.... Dłubiąc sobie w domu z czasem dochodzi się do studia, jeżeli wystarczy sił i będzie miał, kto tobą pokierować. Ja nie miałem tyle szczęścia. Wszystko, co dziś wiem, zawdzięczam uporowi oraz pomocy ludzi takich jak ja. Siedziałem godzinami w różnych salonach, wyrzucali mnie drzwiami, właziłem oknem, wyrzucali mnie oknem lazłem do następnego. Przycupnąłem sobie gdzieś w kącie i niczym japońscy uczniowie, obserwowałem. Nauczyłem się, że w takich sytuacjach, dumę i honor należy schować w kieszeń. "Sadząc" się w stylu, "co to ja nie mogę" zraża się do siebie ludzi. Będą się z Ciebie śmiali, z każdego twojego najmniejszego potknięcia. Ale skoro się śmieją i widzą twoje najmniejsze błędy to znaczy, że cię obserwują. A jeśli cię obserwują to i zaczynają się bać. Strach przed tym, że ich ciężko wypracowany autorytet może zostać podważony przez jakiegoś żółtodzioba ich paraliżuje. Choćbyś nie wiem jak się starał/a i tak nigdy cię nie pochwalą. Ale dzięki temu wiecie, że jesteście dobrzy.
W podobny sposób poznawałem podziemia tatuażu. Uczył mnie tatuażysta, który kilka lat działał w więzieniu i był cholernie dobry. Duperele typu jak rozcieńczać "perełkę" Można między bajki wsadzić. On nauczył mnie technik, o jakich pomimo jakiegoś tam poziomu wiedzy, w życiu nie słyszałem a efekty były wspaniałe. Ilu z was tatuażyści umie cieniować (od delikatnych mgiełek po mocny i zdecydowany cień) nie rozcieńczając barwników do wypełnień? On to umiał. Wiedział, że to, czym pracuje to szmelc, lecz pracował nadal, czasem za flaszkę lub czteropak a czasem za 3000 zł. Nie jednemu artyście opadała szczęka w studiu na widok jego prac. Docierałem do mających "oryginalny" sprzęt i również pracujących domu. Dlaczego? A to nie może, bo ma jakiś tam wyrok, a to nie chce no i oczywiście brak kasy. Zastanawiam, kto jest więcej wart, właściciel studia, który jest beznadziejnym kopiarzem i wszyscy po nim poprawiają czy tzw. chłopak z talentem? Bez urazy dla pań oczywiście. Z żalem stwierdzam, że należycie do mniejszości nie wiedzieć, dlaczego. I w podziemiu i w jasnych, lśniących salonach czają się artyści i totalni kretyni, którzy powinni wycinanki dla cepelii a nie brać się za tatuaż. Ale może w tym tkwi sedno. Psując sobie nawzajem opinię, zachowują równowagę i żyją dzięki sobie. TYLKO, DLACZEGO KURWA, KOSZTEM NIEWINNYCH LUDZI? Jeśli ktoś ma zamiar iść do salonu to i tak tam pójdzie tak czy srak i analogicznie na odwrót. Ja nie opowiem się po żadnej stronie. Potrzebujemy partaczy i artystów, bo dzięki nim cała ta karuzela się kręci. Tatuaż się rozwija i wychodzi na światło dzienne, przestaje być w Polsce domeną wyrokowców i marynarzy.
Przebąkiwałem coś o ludziach życzliwych? Jak nie to posłuchajcie. Zaczynając działać w tym bałaganie, potrzebujecie osób, które wam pomogą i pokażą, co i jak a gdy zajdzie potrzeba to życzliwie opier.... Tylko jak takich znaleźć? Kiedyś działało prężnie forum dyskusyjne na stronie Mikiego. Tam spotykali się ludzie z całej polski (i z zagranicy), którzy dyskutowali na temat tatuażu i pomagali początkującym. Owszem, zdarzały się też pyskówki, czasem śmieszne, jak np. Dragońska administracja, czyli miotanie się frustrata bez znajomości polskiego. Nie ignorujcie Internetu. To jeden z najlepszych sposobów nawiązania kontaktów z ludźmi znający temat. Potrzebujecie drogowskazu, bez niego ciężko jest ruszyć z miejsca.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o ten dział, więcej już wkrótce. Wyruszam w teren Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tatoo & Piercing Strona Główna -> Tatuaż Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group Boyz theme by Zarron Media 2003



Regulamin